
Niestety, Aldona nie domyślała się, że dzieci dzieciom nie są równe, a to, że kiedyś uczyła bardzo miłą grupkę siedmiolatków nijak ma się do tego jakie dzieci możemy spotkać w innych miejscach. Według opowieści Aldony jej nowi wychowankowie to zgraja niegrzecznych bachorów, których nikt nie nauczył dyscypliny. Poprzednie nauczycielki nie dawały sobie radę z kilkunastoma rozwrzeszczanymi dzieciakami, dlatego szybko rezygnowały z pracy. To tłumaczy dlaczego Adzie tak szybko udało się znaleźć pracę nauczycielki. W ciągu zaledwie kilku tygodni pracy Aldona zmieniła się nie do poznania – z uśmiechniętej i bardzo radosnej osoby stała się zgorzkniałą kobietą, która ma wieczny problem z zachrypniętym i obdrapanym gardłem. Teraz Ada na pewno żałuje, że zgodziła się przyjąć ofertę pracy w szkole w Świętochłowicach, choć nigdy tego otwarcie nie przyzna.