
Nauczyciel doskoczywszy do Jędrka, ułożył sobie jego głowę na kolanach i włożył mu między zęby kredkę po to, żeby w drgawkach kolega nie przygryzł sobie języka, nauczyciel Gliwice. Od razu domyśliłem się, że Jędrek może mieć atak padaczki lub coś podobnego. Wszyscy uczniowie, łącznie ze mną, trwali w niemym przerażeniu dopóki nauczyciel nie poprosił o pomoc przy przytrzymywaniu drgających rąk i nóg. Pierwszy wybiegłem ze swojej ławki, a za mną podeszło jeszcze trzech moich kolegów. W pewnej chwili jedna z dziewczyn zaczęła płakać, a za nią potoczyły się łzy innych koleżanek. Na szczęście żadna nie zaczęła krzyczeć lub biegać bez sensu. W tamtej chwili nie potrzebowaliśmy zbędnej paniki. Gdy do klasy wpadł pobladły dyrektor z paroma innymi nauczycielami, wszystkich uczniów wygoniono z klasy, a Jędrkiem zajęli się dorośli. Do przyjazdu karetki Jędrek przestał drgać i zdążył już odzyskać przytomność, jednak i tak został zawieziony do szpitala. Co to był za dzień!