
Mój stosunek do wycieczek szkolnych uległ drastycznej zmianie z chwilą podjęcia pracy w zawodzie nauczyciela w szkole gimnazjalnej, nauczyciel Zamość. Od tamtej chwili wycieczki stały się dla mnie złem koniecznym i czymś, od czego należy stronić. Zupełnie inaczej podchodzi się do wycieczek szkolnych, gdy jest się dzieckiem, a zupełnie inaczej gdy jego opiekunem. Zapanowanie nad kilkudziesięcioma rozwydrzonymi nastolatkami jest zajęciem trudnym, a do tego bardzo stresującym. To na nas, nauczycielach spoczywa cała odpowiedzialność za bezpieczeństwo dzieci, a dzieci w wieku gimnazjalnym potrafią być bardzo pomysłowe jeśli chodzi o różnego rodzaju sytuacje zagrażające ich zdrowiu i życiu.
Gdybym tylko mogła każdego ucznia zamknęłabym na noc w osobnym pomieszczeniu i wypuściła z pokoju dopiero nad ranem, gdy wszyscy zbieraliby się do wyjścia. Niestety, jest to nie do zrealizowania i muszę pogodzić się z tym, że w trakcie wycieczek muszę myśleć za kilkadziesiąt głów jednocześnie i starać się przewidywać co komu może przyjść do łepetyny.
Mam nadzieję, że w tym roku szkolnym nie zostanę poproszona o udział w żadnej wycieczce, bo chyba będę musiała odmówić. Nie chcę kolejny raz mieć kilku dni wyjętych z życia.