
Niestety, pośród kilkunastu uczniów, których mogę posądzić o umiejętność zachowania się odpowiednio co do sytuacji, zawsze znajdą się indywidua, które nigdy w życiu nie miały nic wspólnego z poprawnym zachowaniem i odpowiednim wychowaniem i które potrafią tak bardzo szargać mi nerwy, że wyżywam się nawet na tych lepszych.
Wystarczy wziąć za przykład klasę drugą B, w której znajduje się dwudziestu siedmiu uczniów. Na całą dwudziestkę siódemkę mamy zaledwie dwóch lewusów, którzy są nieposłuszni i bardzo aroganccy, jednak wystarczy ta dwójka, by zaplanowana przeze mnie lekcja poszła nie tak, jak powinna.
Na ostatniej lekcji miałem zabrać się za wprowadzanie tematu wodorotlenków i zasad, jednak Kuba i Adam, największe urwisy z klasy tak bardzo zaczęli przeszkadzać mi w prowadzeniu zajęć, że zaniechałem pomysłu kontynuacji lekcji i podjąłem szybką decyzję o organizacji kartkówki. Jęk wydobywający się z gardeł uczniów sprawił, że są zawiedzeni takim obrotem spraw, na co odrzekłem, że niezapowiedziany sprawdzian klasa zawdzięcza Kubie i Adamowi. Chyba poszło im w pięty, bo do końca lekcji siedzieli cicho. Mam nadzieję, że ta nauczka pokazała im, że nie ze mną takie numery, nauczyciel Kalisz.